Sięgając po Manwhore, kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Tytuł sugerował, że będzie to ostry erotyk. Wyobrażałam sobie przystojnego żigolaka, który towarzyszy bogatym kobietom na imprezach, a w nocy zaspokaja ich potrzeby. Jednak bardzo się myliłam, w obu przypadkach.
Do pierwszej części podchodziłam sceptycznie, jednak z braku laku sięgnęłam po nią. Fabuła mnie kompletnie zaskoczyła. To wcale nie była powieść erotyczna, a raczej ciekawy romansik niczym powieść o Greyu. Postanowiłam mimo to przeczytać drugi tom, czyli Manhore #1, by poznać dalsze losy Malcoma Sainta oraz Rachel. Tym razem fabuła nie zaskoczyła mnie już niczym szczególnym, nie mniej pochłonęłam książkę bardzo szybko.
Pan Święty nawet po „incydencie” z końcówki pierwszego tomu nie jest ani gburowaty, ani irytujący. Wszystko przyjmuje na spokojnie, jak na prawdziwego dżentelmena przystało. Zachowanie Rachel też nie jest zbytnio irracjonalne. Wiadomo, każdy przeżywa takie wydarzenia na swój sposób, ale tu tych emocji specjalnie nie odczułam. Wiedziałam, że wszystko się poukłada jak to bywa w klasycznym romansie.
Nawet poziom książki okazał się być taki sam. Nie jest to pozycja, ani zbyt ambitna, ani nudna. Jest dobrze zbalansowana, dzięki czemu łatwo się ją czyta. Plusem jest także fakt, że druga część prawdopodobnie zakończy historię Malcolma i Rachel, bo nie wiem czy chciałoby mi się czytać kolejny tom o niezwyciężonej miłości milionera i ambitnej dziennikarki. Chyba, że trzecia część skupiła by się na rozwinięciu „nowej” pracy naszej bohaterki…
A więc otrzymałam sporą dawkę „milusich” scen, a bardzo mało scen łóżkowych z pikantnymi zabawami. Wszystko było grzeczne, słodkie i przewidywalne. Chyba wole bardziej szokujące lub zaskakujące wydarzenia, niż kolejną powieść stworzoną na wzór legendarnego Szarego. A wiem, że z tym bywa różnie.
Podsumowując, to idealna książka dla miłośniczek romansów, czyli lekkich powieści do podusi, czy fikcji, która pozwoli oderwać się od monotonnej rzeczywistości. Dla mnie ta pozycja wieje trochę banałem, gdyż mam wrażenie, iż takich historii to przeczytałam już kilkadziesiąt. Wiem też, że i takie fabuły znajdują swoich fanów :)
* Manwhore * Manwhore +1 *
Moja ocena: 4+/6
Tytuł: Manwhore +1Autor: Katy Evans
Gatunek: Powieść erotyczna, romans
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 384
W zasadzie w tej serii jest coś, co mnie do niej przyciąga, więc chyba skuszę się na nią.
OdpowiedzUsuńKochana, popraw w tytule i opinii tytuł książki na "Manwhore". :)
Książka jest lekka, dzięki której można na chwile oderwać się od problemów szarego świata.
Usuńp.s. Dziękuję. Ze zmęczenia robię już głupie literówki ;/