Walki w klatce na śmierć i życie. Gorący seks. Drastyczne sceny gwałtu. Bezdomny morderca. To wszystko najdziecie w najnowszej powieści Tillie Cole „Raze”.
„Aby przeżyć, musi zabijać…”
Młody chłopak żyjący w niewoli, nie zna samego siebie. Nie potrafi zrozumieć jak się tam znalazł i ku czemu to prowadzi. Nie pamięta nic z przeszłości, nie widzi przyszłości. Wie tylko jak zabijać.
Więzień 818 jest mistrzem w walkach w klatkach, gdzie każdy chwyt jest dozwolony, nie ma zasad, nie ma reguł gry. Jego przeciwnicy są brutalni, sadystyczny i przejawiają zachowania socjopatyczne. On sam jest jednym z nich. Musi zrobić wszystko by przetrwać i zemścić się na tym, kto zesłał do go Gułagu. To dzięki niemu jest maszyną do zabijania, która nie zna litości, strachu, czy empatii.
Kisa jest córką rosyjskiego mafiosy Kirilla Volkowa, która żyje w wolnym mieście, a czuje się jak ptak w złotej klatce. Ma wszystko o czym każda mogłaby marzyć. „Oddanego” narzeczonego, wpływową rodzinę, dochodową firmę, ale czy to daje jej szczęście? Bo naprawdę nic nie jest takie, jakie się wydaje.
Wszystko się zmienia w dniu, kiedy jako wolontariuszka zostaje napadnięta na ulicy przez bandziora, a w jej obronie staje zakapturzony, potężny, bezdomny mężczyzna. Bez mrugnięcia powieką zabija napastnika Kisy. Nic nie mówiąc odchodzi w ciemność. Jednak dziewczyna nie może zapomnieć o tym poharatanym bliznami i pokrytym tatuażami mężczyźnie. Coś jej mówi, że tajemniczy wybawca jest kimś więcej. I pomimo brutalnej sceny, której była świadkiem, pragnie go. Bezwarunkowo chce go poznać i mu pomóc. Ale czy to nie będzie zbyt niebezpieczna podróż? Kim jest skryty chłopak?
Kupując tą pozycję kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Nigdy bym nie przypuszczała, że to powieść mroczna, brutalna, mrożąca krew w żyłach. Fabuła jest cholernie frapująca i wciągająca. Zarwana noc gwarantowana. Szczegółowe opisy walk wpływają na wyobrażenia tak mocno, że czujesz się jak w filmie. Okrutne zachowania klawiszy więziennych są szokujące, że boisz się co będzie dalej. Emocje sięgają zenitu i sprawiają, że sam chcesz zaplanować zemstę. Jesteś wściekły na ludzi, który tak bezlitośnie potrafią obedrzeć kogoś z człowieczeństwa i nie odczuwać po tym żadnego żalu. Nie mają wyrzutów sumienia. Co jeszcze bardziej Cię bulwersuje. Jednak na końcu tunelu jest światełko, płomyk nadziei, że będzie lepiej. Że wszystko ulegnie zmianie.
,,Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać!"
To bardzo mocna książka i nie każdy podoła tym bezwzględnym scenom. Ja jednak szukam czegoś innego, oddziałującego na emocje, szokującego i to właśnie było to. „Raze” to bardzo dobra, choć nie jest arcydziełem, pozycja, która rozbudza schowane głęboko nadzieje na lepsze jutro. To nie do końca przesłodzona powieść erotyczna, nie jest to też zwykła obyczajówka. To jest książka z niesztampową fabułą, którą ciężko zakwalifikować do którego konkretnego gatunku. Jedyną wadą jest przewidywalność. Nie mniej, to pozycja warta poznania. Wiem też, że mają się pojawić kolejne części serii „Poranione dusze”, które mogą być równie ciekawe jak pierwsza.
Moja ocena: 5/6
Premiera: 12.10.2016r.
Tytuł: Raze
Autor: Tillie Cole
Gatunek: Powieść obyczajowa, erotyk, romans
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 395
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli lubisz mojego bloga, to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :)