wtorek, 18 października 2016

JESTEM NIEPEŁNOLETNI, WIĘC (NIE) CZYTAM.



Niejednokrotnie porusza się temat o statystycznych polakach, którzy nie czytają. Jednak nikt nie mówi o tym, jak zapobiec takiemu problemowi. Czy istnieją sposoby, by zachęcić młodych ludzi do czytania? Jaki wiek jest odpowiedni, by zarażać nastolatka do książkoholizmu?

Dorośli na zadane im pytanie, dlaczego nie czytają książek, zazwyczaj odpowiadają podobnie. Notoryczny brak czasu, natłok codziennych obowiązków czy niechęć do literatury spowodowany zmuszaniem do czytania nudnych lektur szkolnych, sprawia, że wiele osób omija książki szerokim łukiem. Innym wytłumaczeniem jest też fakt, że ekranizacje pochłaniają mniej czasu, a na dodatek efekt wizualny jest mocniejszy w odbiorze i nie trzeba wszystkiego wyobrażać sobie samemu. Fakt, jest to łatwiejsze i nie wymaga uruchamiania wszystkich szarych komórek, ale czy jest to lepsze rozwiązanie? Nie jeden książkoholik temu zaprzeczy. Nawet osoby pracujące znajdują chwilę, by połknąć kilka lub kilkanaście książek w roku. Moim zdaniem przyczyna niechęci do książek znajduje się głębiej. 

Wydaje mi się, że konflikt z książkami zaczyna się już w wieku nastoletnim (12-15 lat), kiedy to na umysł dziecka wpływa szkoła, rodzice i otoczenie. Właśnie wtedy jesteśmy zmuszani do poznawania lektur, które jak wiele osób wie, nie zawsze są lubiane wśród młodzieży. Grube tomy, bardzo często pisane trudnym językiem i z wątkami historycznymi, kompletnie nie wciągają dziecka. Wiem to sama po sobie. W życiu przeczytałam może z 3-4 lektury z własnej woli, resztę olałam, zaznajamiając się ze streszczeniami. Tak więc jak taki nastolatek może chcieć czytać cokolwiek innego, skoro każda książka kojarzy mu się z czymś nie fajnym?

Kolejnym mocnym bodźcem jest otoczenie. Skoro większość rówieśników nie czyta, to po co to robić? Chyba, że znajdzie się koleżanka, która skulona na korytarzu szkolny pochłania kolejny tom Harrego Pottera, to może coś w tym jest. Może warto po nią sięgnąć? Tak właśnie było w moim przypadku. Jako totalny abstynent książkowy, dostałam od babci pierwsze tomy HP, patrzyłam na nie krzywo, baa, uciekałam od nich gdzie pieprz rośnie. Ale do czytania zachęciła mnie koleżanka, która z błyskiem w oku wytłumaczyła mi, że to lepsze niż film czy lektura. Postanowiłam spróbować. Do tej pory nie mogę się oderwać od książek. 

Jednak moim zdaniem to chyba sugestia rodzica, czy wychowywanie się wśród mnóstwa książek znajdujących się w domu, ma największe oddziaływanie. Jeśli rodzice lub ktoś bliski przedstawi nastolatkowi książkę z fabułą godną uwagi, ten po nią sięgnie prędzej czy później. Mnie do czytania pchała babcia kupująca co jakiś czas jedną lub dwie cienkie pozycje odpowiednie dla mojego wieku, które stopniowo zmieniały moje nastawienie do czytania, z wyjątkiem lektur oczywiście ;p

Ale w jaki sposób zmienić nastawienie nastolatka do książek? 

Nie ma chyba odpowiedniego wieku by zacząć zarażać swojego dziecko do tego hobby. Wiadomo, że im szybciej tym lepiej. Jednak chyba wiek 12 lat jest już na tyle dobry, by skupić uwagę na czymś innym niż komputer, konsola gier czy portale społecznościowe. Tak więc wymienię kilka drobnych rad, które mogą być pomocne przy pracy z nastolatkiem:

1. Opasłe tomiska idą w zapomnienie. Na początek nie możemy zrażać swojego smyka do grubych książek, gdzie fabuła długo się rozkręca, jest zbyt wielu bohaterów, a na dodatek czytanie zajmie im cały miesiąc. Jak tylko zobaczą pozycję wielką niczym encyklopedia to od razu uciekną.

2. Historie odpowiednie dla wieku. Wiadomo, że książki z gatunku thriller psychologiczny czy obyczaj nie są dobre dla młodych ludzi. Szukając książek trzeba pamiętać, by opowieść była o bohaterach w podobnym wieku, przez co problemy także będą zbliżone do ich własnych.

3. Skomplikowane fabuły są odpowiednie dla dorosłych, nie dla dzieci. Historia zawarta w czytanej powieści musi być w miarę łatwa w odbiorze i czytelna. Wydania z dużą ilością obrazków często w tym pomagają. Warto zwrócić uwagę, by autor książki nie przedstawiał za dużo bohaterów, bo to im tylko wszystko zagmatwa. 

4. Tematyka zgodna z zainteresowaniem. Jeśli tasz pupil lubi historyjki fantastyczne, to nie damy mu do czytania losów dziewczynki kochającej konie. Sorry, ale podopieczny wyśmieje Was na dzień dobry. Zapoznajcie się z jego zainteresowaniami, czy przepada raczej za książkami fantasy, przygodowymi, a może za bardziej ambitnymi treściami.

5. Poradniki są najgorsze. Myślę tu o poradnikach dla młodzieży. O pozycjach typu: „Jak szybko się uczyć” czy „Co zrobić, (by coś tam)” możecie zapomnieć.

6. Najpierw poznaj, potem polecaj. Są gusta i guściki. Dla jednych dana pozycja będzie fajna, a dla innych słaba, dlatego zanim dasz coś do czytania swojemu dziecku, sam ją poznaj. Poczytaj recenzje, następnie kup, potem przeczytaj, a dopiero wtedy podaruj. Jak Ciebie wciągnie, to pochłonie tego Twojego podopiecznego.

7. Podstęp to jest to co kochają. Jak dasz nastolatkowi książkę stwierdzając, że jest fajna i by sobie ją przeczytał, to tego na pewno nie zrobi. Najlepiej go zaintrygować. Pokaż mu ją, a wtedy delikatnie powiedz, że jest za młody na to, że go to nie zainteresuje. Jak czegoś się dziecku zabrania, to zrobi wszystko by ten zakaz złamać. Najważniejszy jest sposób przekazania książki. Wszystko ma go zaintrygować, zarówno okładka, jak i opis.

Jak zwykle się rozpisałam, jednak uważam, że zainteresowanie młodzieży czytaniem jest bardzo ważne w dalszym rozwoju. Rozwija kreatywność i wyobraźnie, uczy poprawnej polszczyzny, a co najważniejsze odciąga od głupot ;p 

Na rynku pojawia się wiele pozycji dla nastolatków, jednak nie wszystkie są warte uwagi. W następnym artykule wymienię kilka mniej znanych, jednak godnych polecenia książek idealnych dla młodzieży.

A Wy co sądzicie o wszechobecnej niechęci młodych ludzi do czytania książek?

4 komentarze:

  1. No cóż, ja czytałam od wczesnej podstawówki, w liceum miałam tylko przerwę. Myślę, że młodzież po prostu książki kojarzy z lekturami.
    Powiedzmy Mitologia. Uwielbiam ją w wydaniu Parandowskiego. Genialna, czytałam z 5 razy (btw wreszcie ją musze kupić). Jednak większość osób na myśl o mitologii mówi: Syzyf! Dedal i Ikar! Czyli chyba najnudniejsze mity, podczas gdy większość innych po prostu powalają i są bardziej lotne niż większość współczesnego fantasy.
    Jak człowiek jest zmuszony do przeczytania Krzyżaków, kilkaset stron opisów bitew, a nauczyciel w żaden sposób nie zachęcił do niej no to sory, jak ktoś bez zapędów historycznych ma to ogarnąć? Jeszcze oczywiście w miesiąc najlepiej. Masakra.
    Kolejne: dlaczego ludzie nie czytają? Nie wiem jak to teraz wygląda, ale szkolne biblioteki (kiedy ja chodziłam do gimnazjum np - czyli jakieś 6 lat temu) nie były dobrze wyposażone, mieszkałam na wsi, więc nie zapieprzałam do miasta, żeby wypożyczyć książkę, nie oszukujmy się. W mojej szkolnej było słabo z zaopatrzeniem, a kupić książkę to oooo.... w życiu, bo po prostu za drogie są. Kiedy dostawało się 20-40 zł miesięcznie, to przecież nie dałabym 35 za jedną ksiązkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba za niczym nie przepadałam co wiązało się z czytadłami szkolnymi ;p A co bibliotek, to faktycznie nic w nich nie było. Jedyną pozycją, którą pochłonęłam, był "tajemniczy ogród" :)

      Usuń
  2. Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem mającym na celu szerzenie w narodzie czytelnictwa jest jak najwcześniejsze poczynienie kroków w kierunku zmotywowania młodego człowieka do czytania. Może to o czym wspomnę za chwilę nie będzie zbytnio związane z tematem, ale zauważyłem że moi niespełna 4 i 2 letni siostrzeńcy wprost uwielbiają, kiedy czyta się im książeczki. Widocznie tak młody wiek już tak ma, bo potrafią kilkakrotnie w ciągu jednego dnia prosić o przeczytanie tej samej książeczki z Bobem lub Tomkiem (lokomotywą). Ale też co warte podkreślenia w tym miejscu, ich rodzice na prawdę z przyjemnością garną się do czytania swoim maluchom. Jeśli dodamy do tego fakt, że Ci młodzi Polacy wprost rozpływają się podczas opowiadania im zmyślonych historyjek o koparkach, spycharkach, samolotach czy statkach, że jestem pełen wiary w to iż w nieco starszym wieku już znacznie świadomiej będą chcieli czytać. Jeśli ktoś chciałby z Nimi porozmawiać to myślę, że mógłby się bardzo zdziwić bo maluchy nie dość że to lubią, to jeszcze błyskawicznie potrafią przełożyć na swoją modłę to co chwilę temu usłyszeli. Więc reasumując. Im wcześniej zacznie się podejmować próby przekonania dziecka do czytania, tym lepiej. W końcu czym skorupka za młodu. :) A co się tyczy tych starszych, to uważam że wszystko zależy od tego co kogo interesuje. I mogę jeszcze dodać, że z coraz większą przyjemnością zauważam, że młodzi ludzie jednak nie stronią od książek.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli lubisz mojego bloga, to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :)