piątek, 24 czerwca 2016

"ZANIM SIĘ POJAWIŁEŚ" JOJO MOYES




Życie osoby niepełnosprawnej nie należy do łatwych. Mieszkamy w takim kraju, gdzie większość chodników, budynków, miejsc publicznych czy parkingów jest niedostosowana dla osób na wózkach. Taka jest przykra prawda. Tylko chęć życia i pozytywne nastawienie do świata pozwala na jako takie funkcjonowanie ludziom, którym przytrafiło się takie nieszczęście oraz ich bliskim pełniących opiekę nad taką osobą niepełnosprawną. Na szczęście kochamy nie tylko ciałem, ale i duszą.


Do sięgnięcia po pozycję „Zanim się pojawiłeś” skłoniły mnie dwie rzeczy: świetne recenzje wynalezione w czeluściach Internetu oraz film „Nietykalni”(inna, bardzo zbliżona fabuła), który poruszył moją duszę i wszystkie emocje jakie znam. Spodziewałam się jeszcze lepszej historii niż tej o młodym Afroamerykaninie opiekującym się starszym panem na wózku, gdyż wiedziałam, że w tym przypadku dochodzi jeszcze, mocne uczucie między dwojgiem młodych ludzi. Jednak trochę się zawiodłam. Nie, żebym od razu powiedziała, że nie jest dobra, jednak trochę nie w moim guście.

„Nie ma sensu, żebym próbowała wyglądać normalnie. Jestem nie wysoka, mam ciemne włosy i jak twierdzi tato, twarz jak elf. Ale nie chodzi o elfią piękność…Nie mam w sobie tego czegoś.”

Na początku poznajemy dwudziestokilkuletnią, trochę zwariowaną, Louizę, która nie dawno zostaje zwolniona z posady w kawiarni, a trudna sytuacja w domu zmuszą ją do znalezienia nowego zatrudnienia. Sytuacja na rynku pracy w tak małej miejscowości jest jednak nieciekawa, więc dziewczyna chcąc, nie chcąc, decyduje się na radykalne posunięcie Podejmuje pracę jako opiekunka do sparaliżowanego, zaledwie kilka lat starszego od niej, mężczyzny. 

„Chciałam go żałować. I naprawdę było mi go żal. Myślałam, że jest najsmutniejszym człowiekiem, jakiegokolwiek spotkałam, zwłaszcza wtedy, gdy zaglądając do pokoju, widziałam, jak patrzy na okno.”

Pierwsze dni z osobą niepełnosprawną były wymagające cierpliwości i dystansu, jednak dziewczynę motywowała duża pensja, większa niż kiedykolwiek wcześniej. Lou nie miała bladego pojęcia jak ma wykonywać swoje obowiązki, przez co jej zachowanie było tak irytujące, że aż głupie. Nie mogłam zdzierżyć specyficznego angielskiego humoru, ani jej wręcz dziecinnego zachowania, które mimo swojego wieku przedstawiała. 

Aż pewna sytuacja odmieniła wszystko. Lou stała się bardziej zorganizowana, zaczęła się dokształcać w lokalnej bibliotece, wyszła do ludzi. Już nie zachowywała się tak wkurzająco jak przedtem. Jednak metamorfozę przeszła nie tylko ona. Jej podopieczny – Will, przestał opierać się przed nowymi doznaniami, dzięki czemu zaczynamy go lepiej poznawać. Chłopak w przeszłości prowadził nader aktywne życie, uprawiał ekstremalne sporty, był lubiany wśród kobiet, a także posiadał dobrze prosperującą firmę, jednak nigdy nie doprowadzał do głupich sytuacji, które mogłyby spowodować wypadek. Will jednak znalazł się w nieodpowiednim czasie i nieodpowiednim dniu, co doprowadziło do ogromnej zmiany w jego życiu. Ktoś na ulicy w niego wjechał i omal nie zabił.

Podczas kilku miesięcznej opieki nad Willem, Louiza zaczyna przywiązywać się do tego przystojnego i bogatego mężczyzny, mimo tego że jest niepełnosprawny. Między nimi rodzi się coś, czego oboje się nie spodziewają. Will ukrywa przed nią wielką tajemnicę, która zadecyduje o ich dalszym losie. Czy Lou ma tyle siły, by podołać temu wszystkiemu?

Nie mogę powiedzieć, że się ją źle czytało. Jest napisana lekkim, choć czasem trochę zawiłym, językiem. Odczuć można jednak angielski styl, który nie do końca do mnie przemawia. Brakowało mi też więcej zabawnych, a raczej śmiesznych dialogów. Większość była albo bardzo poważna, albo wkurzająca. Nie mniej przekaz książki jest bardzo dobitny i mocno zaakcentowany, czego nie sposób podważyć. Momentami tez miałam wrażenie, że za dużo w tej opowieści ciągnących się monologów czy retrospekcji z życia Lou, które pojawiały się ni stąd ni zowąd. Zapewne spora większość czytelników ją doceni bardziej ode mnie, gdyż preferuję ciut inny styl.

Moja ocena: 4+/6


Tytuł: Zanim się pojawiłeś
Autor: Jojo Moyes
Gatunek: Powiesć obyczajowa
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 384

7 komentarzy:

  1. Do tej książki zachęca mnie chyba wyłącznie Sam Claflin na okładce

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz mam wątpliwości. Do tej pory miałam ochotę przeczytać "Zanim się pojawiłeś", tym bardziej, że ta książka jest wszędzie reklamowana i każdy się zachwyca. Jednak po Twojej recenzji jestem trochę zniechęcona. Odstraszają mnie te ciągnące się monologi i retrospekcje. A na dodatek obecnie czytam książkę, która choć jest naprawdę niezła, to jakoś ja spodziewałam się czegoś... innego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrnij do 100 strony, wtedy stwierdzisz czy warto dalej czytać, czy nie. Przeczytać myślę, że warto, bo przekaz ma mocny, ale osobiście spodziewałam się czegoś bardziej zaskakującego.

      Usuń
  3. Książka przede mną, bo po książce Ostatni list od kochanka jestem zakochana w piórze autorki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa recenzja. Dotychczas czytałam tylko jedną negatywną opinię na temat tej książki, a widzę, że i Ciebie ona nie zachwyciła. Mam nadzieję, że kiedyś sama spróbuję ją ocenić. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli lubisz mojego bloga, to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :)