„Kiedy patrzysz na biedę, ale i dumę Afgańczyków, zmienia się wiele – nastawienie do świata, priorytety. Życie na misji sprowadza się do najprostszej, a jednocześnie najważniejszej kwestii – przeżycia.”
Słyszałam wiele opowieści o Afganistanie i to od osób, które tam były właśnie na wojnie, jednak nie miałam pojęcia co przeżywa kobieta- żołnierz. Dzięki reportażowi Magdaleny Pilor mogłam sobie choć odrobinę wyobrazić emocje targające ludzi na służbie, z jakimi problemami się stykają, czego się obawiają lub jak wygląda powrót do domu po kilkumiesięcznym pobycie w kraju targanym wojną. „Jej Afganistan” to mocna, realistyczna i momentami zabawna opowieść o codzienności żołnierzy na froncie.
Ten reportaż to zbitka serii e-maili, w sumie to nadal nie wiem do kogo skierowanych, przedstawiających sześciomiesięczny pobyt Polki o stopniu Kaprala w Afganistanie, która opowiada o wielu skrajnościach, ale także o rzeczach przyziemnych i intrygujących. Nie raz zastanawiałam się, co jedzą tam ludzie, jak dogadują się z mieszkańcami wiosek nieznających angielskiego, jak kobiety odnajdują się w tak sporym gronie mężczyzn przepełnionych testosteronem, czy jak są traktowani przez Afgańczyków. Teraz to wiem, dzięki tej książce w małym stopniu poznałam doznania towarzyszące żołnierzowi w spódnicy.
„-Baba w wojsku? To nie miejsce dla was.”
Autorka zarzuca nas trochę chaotyczną, ale za to bardzo dużą dawką wiadomości, w tym także o relacjach damsko-męskich panujących w bazie. Zarówno pomiędzy kobietami wyższych stopniem z żołnierzami z plutonu, żołnierkami w kontakcie z przedstawicielami rządu Afgańskiego oraz cywilnymi pracownikami wojska w styczności z mieszkańcami pobliskich wiosek.
„Najważniejsze było dla mnie pokazanie misji z perspektywy kobiety, która z typowo męskiego środowiska, jakim jest armia, trafiła do jeszcze bardziej męskiego i brutalnego świata. Żądzą nim plotki, uprzedzenia, stereotypy oraz pociski talibów.”
Książka przedstawia także szeroki obraz samego Afganistanu, opisując jego społeczeństwo, prawa rządzące w domach, świat widziany przez dzieci, które w nudów bawią się szerszeniami na sznurku. Opis całego procesu jest bardzo zabawny. Autorka przedstawia również dylematy Afganek, a jednym z nich jest na przykład obuwie. Tak wiem, to dziwne, ale jak się w to zagłębić, to w sumie mają rację. Spod burek wystają zaledwie nogi i tylko buty charakteryzują kobiety, tak więc Afganki prześcigają się w doborze odpowiedniego koloru i kształtu. Niekiedy zobaczyć można nawet szpilki !
„ Szerszeń to przecież nie mucha. Usłyszałam cała instrukcją: najpierw trzeba ogłuszyć – idealnie nadaje się do tego klapek, potem urywa mu się żądło, wrzuca go do plastikowej butelki, potrząsa się nią, aby jeszcze bardziej stracił orientację, następnie wyjmuje, owija sznurkiem i puszcza. Proste.”
Jednak nie wszystkich stać na życie na wyższym poziomie, a wręcz odwrotnie. Afganistan to kraj skrajności. Na ulicach widać zarówno bogactwo jak i biedę, monotonie i pełną gamę kolorów oraz życie i śmierć. Wielu mieszkańców nie potrafi ani czytać ani pisać, o angielskim nie wspomnę. Przez to, krajem rządzi pieniądz. Lojalność można kupić na jakiś czas, a nie przez zdobycie zaufania. Bo za tak zarobione pieniądze można nakarmić rodzinę.
„Czy się boję? Trochę. Brzmi to śmiesznie, ale tak, robaków boję się najbardziej.”
Pilor poruszyła wątek związany ze strachem. Wyobrażając sobie wojnę od razu myślimy o śmierci. Żołnierze działają trochę jak automaty, jak muszą to strzelą, ale i oni odczuwają czasem strach, w jednym momencie to strach przed chorobą przenoszoną przez robactwo, a w innym czasie jest to obawa przed możliwymi minami na drodze. Postacie opisywane w powieści potwierdzają, że żołnierze nie zawsze boją się śmierci, bardziej kalectwa czy pozostawienie rodziny, w szczególności rodziców czy dzieci.
„W Afganistanie trzeba pamiętać o trzech rzeczach: żeby iść na stołówkę,
oddychać i nie dać się zabić.”
Ostatnimi czasy często stykam się z ogromną nietolerancją względem innych nacji. W książce także spotkałam się z tą kwestią. Jednak autorka ma trochę odmienne zdanie niż większość Polaków, nawet widząc śmierć i strach spowodowany przez Talibów. Jeśli ktoś czyni dobro, to może być nawet muzułmaninem. To także są ludzie, posiadają rodziny i tak samo jak my, boją się o swoich najbliższych.
„Różnią nas kraj, wiara, kolor skóry. Jednak odważni, którzy codziennie walczą o siebie dla innych, są tacy sami, nieważne, czy żyją w Polsce, czy w Afganistanie.”
Część historii opowiadanych przez pisarkę jest bardzo zabawnych. Mówię tu o skłonności kobiet do mężczyzn w mundurze. Sama odnoszę wrażenie, że kobiety widząc moro lub pagony od razu uważają „nosiciela” za bardziej męskiego czy odważnego. Coś w tym jest. Tak samo jak fakt, że faceci boją się za silnych kobiet. Ale czy to prawda?
„A więc za mundurem panny sznurem, a wojskowej spódnicy panowie unikają jak nawałnicy?
Krótko podsumowując. Długo czekałam na taką historię opowiedzianą z perspektywy kobiety pracującej w wojsku. A dostałam mega ciekawy „reportaż”, bo to zbiór listów i historii wielu ludzi, o żołnierce na misji za granicą i to na dodatek o Polce, co mnie trochę zadziwiło, bo myślałam, że kobietom nie wolno pracować w terenie, tylko w rejonie bazy. Powieść jest bardzo dosadna, szczera, bezpośrednia, a momentami trochę chaotyczna. Nie mniej jestem szczęśliwa, że ją znalazłam i przeczytałam. Książka odpowiedziała na moje wszystkie pytania, kłębiące mi się w głowie od lat. Jest skierowana nie tylko do kobiet. Mężczyźni równie dobrze mogą ją przeczytać i zrozumieć przy tym kobiecą, często zawiłą logikę.
Moja ocena: 5/6
Tytuł: Jej Afganistan. Historia żołnierza w spódnicy
Autor: Magdalena Pilor
Gatunek: Reportaż, Na faktach, Wojenne
Wydawnictwo: Trzecia strona
Ilość stron: 264
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli lubisz mojego bloga, to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :)