poniedziałek, 9 maja 2016

"MEDALION Z BURSZTYNEM" ANNA KLEJZEROWICZ



Uwielbiam historie starych pamiątek rodzinnych, gdyż z nimi zawsze wiąże się jakiś sekret lub tajemnica. Czasami taki „staroć” jest przekazywany z pokolenia na pokolenie, czasami otrzymuje się go w spadku po zmarłym przodku, jednak prawie zawsze taki przedmiot staje się bardzo wartościowy, i nie mówię tu o wartości materialnej, co sentymentalnej. Nie ważne czy jest to stary dom, książka czy krótki list. Odziedziczenie jakiegokolwiek przedmiotu jest bardzo emocjonujące i prawie zawsze cieszy człowieka. Bohaterka powieści „Medalion z bursztynem” również wchodzi w posiadanie czegoś równie pięknego, jak i bardzo tajemniczego. Zarówno tytuł, jak i okładka krzyczała do mnie:” musisz mnie przeczytać!” Nie wahałam się ani chwili, bo wiedziałam, że się nie zawiodę.

Książka zaczyna od wyrazistej i obrazowej retrospekcji z czasów II wojny światowej, która tak na dobrą sprawę nic nie wyjaśnia, ale strasznie intryguje. Zaraz potem przenosimy się do współczesności, a dokładniej do Gdańska, który zostaje przedstawiony dokładnie tak jak znam go ja, tym bardziej, że mieszkam niedaleko. 

„Naprawdę nazywasz się Luiza Henrietta von Neuheit. Urodziłaś się 3 października 1944roku. Z pochodzenia jesteś hrabianką…”

Ewa dziedziczy po zmarłej babce mieszkanie (również w tym samym mieście), jednak kobieta z mężem chcą je szybko uprzątnąć ze zbędnych gratów i wystawić na sprzedaż. Podczas porządków, w starym meblu znajdują przepiękny, misternie wykonany medalion z bursztynem oraz tajemniczy list, który najzwyczajniej na świecie tylko powiększa ilość kumulujących się pytań, a nie daje żadnej odpowiedzi. 

„Poczuła wibracje. Tak jakby medialion ją zahipnotyzował. Im dłużej się w niego wpatrywała, tym łębiej wciągał ją do środka, gdzieś w głąb siebie – amoże w głąb własnej podświadomości – stając się namacalną, autonomiczną rzeczywistością.”

Ewa zaczyna szukać informacji na własną rękę, ale niestety zdaje sobie sprawę z faktu, że w taki sposób jeszcze długo może nie znaleźć nic, co jej pomoże rozwikłać tą zagadkę. Prosi o pomoc miejscowego dziennikarza – Roberta Przepłackiego. Po kilkunastu dniach mężczyzna ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Niedługo potem do Ewy zgłasza się przyjaciel Roberta- Jacek Kotwicki, który oferuje pomoc przy sprawie naszyjnika. Kobieta ulega propozycji i wspólnymi siłami kontynuują poszukiwania. Szybko wychodzi na jaw, że komuś zależy na zatuszowaniu całej tej historycznej sprawy. Ale komu i dlaczego? Z każdym następnym rozdziałem, gra staje się coraz bardziej niebezpieczna…

„Dostała go - i to był błąd, zasadniczy błąd. Ten szmelc powinien zostać zniszczony już dawno temu, starty w proch, wdeptany w glebę. Nie powinien istnieć. Cholerne chciwce…żeby połakomić się na taki szajs… Tępe chamy. Muszę go odebrać i unicestwić, przetopić , cholera. Może to raczej ona powinna zniknąć…”

Powieść zaintrygowała mnie tym bardziej, iż bohaterowie podążają za tropem, podróżując po miejscowościach, które dobrze znam, a nawet opisują wieś, w której obecnie mieszkam. Więc bardzo łatwo mogłam sobie wyobrazić scenerię czy uczucia, których doznają. 

Drugim ciekawym wątkiem jest odbudowa niezbyt dobrej relacji Ewy i jej matki Hani. W miarę odkrywania rodzinnych tajemnic kobiety zbliżają się do siebie, ale czy to wystarczy by nadrobić stracone wspólne chwile? 

„Medalion z bursztynem” to moja pierwsza powieść Anny Klejzerowicz i jeszcze bardzo szczęśliwa, że to właśnie od niej zaczęłam swoją przygodę z tą autorką. Książkę ciężko zaliczyć do powieści kryminalnych, mimo wszystkich zbrodniczych wątków. To opowiadanie obyczajowe, z nutą kryminału i historii. Bardzo realistyczna, emocjonująca, a jednocześnie spokojna. 

Ewa jest osobą twórczą, zawziętą, ale i enigmatyczną oraz pogodną. Nawet nie wiem, czy ją do końca polubiłam. Totalnie inaczej widziałam za to młodego dziennikarza Jacka, którego da się lubić od samego początku. To właśnie dzięki niemu tą książkę tak dobrze się czyta.

Pomimo, że historia (w tym wątek II wojny światowej) nigdy nie była moją mocną stroną, to powieść pochłonęłam szybciutko i sprawnie. Utwierdziłam się też w przekonaniu, że wojna zniszczyła wiele akt czy dokumentów, dzięki którym można by poznać znacznie lepiej przeszłość kraju czy niektórych tutejszych mieszkańców, co jest przykre. Ale dobrą stroną jest wiedza, że nadal istnieją dobrzy ludzie, którzy chętnie pomagają w rozwiązywaniu takich tajemnic. A wiele polskich rodzin zapewne, prędzej czy później, staje przed podobną sytuacją. Morał powieści jest taki: poznaj historię swojej rodziny tak szybko, jak tylko się da, bo później może nie nadarzyć się okazja. 

Moja ocena: 5+/6

Tytuł: Medalion z bursztynem
Autor: Anna Klejzerowicz
Gatunek: Powieść obyczajowa, sensacyjna
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 320


4 komentarze:

  1. To jest książka dla mnie! Już ją zapisuję! :) Uwielbiam właśnie takie historie... coś tajemniczego, coś co dzieje się na przestrzeni lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że lubisz takie historie. mogę polecić Ci także książki Santy Montefiore np "Spotkajmy się pod drzewem ombu" lub "Szkatułka z motylem". Co prawda czytałam je jakiś czas temu, więc recenzji nie mam, ale pamiętam, że mnie powaliły na kolana :)

      Usuń
  2. Czytałam ją i sobie chwalę. Jeszcze miałam przyjemność czytać książkę Czarownica i Córka czarownicy, dość fajna seria, bardziej skupia się na chorobie dziewczynki, jest jeszcze ostatnia część, ale nie spotkałam jej nigdzie. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że to dobre powieści są, jednak jakoś nie miałam weny na tak ciężką lekturę...

      Usuń

Jeśli lubisz mojego bloga, to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :)