Czy Hugo odzyska swoją miłość? Czy Łucja zaufa kolejny raz swojemu ukochanemu? Co ze zdrowiem babci Zofii? Tego wszystkiego dowiecie się z najnowszej powieści Beaty Majewskiej.
Czytając „Konkurs na żonę” początkowo byłam zirytowana zachowaniem Hugona i dość naiwnej Łucji, potem przyjemnie zaskoczona obrotem akcji, by na samym końcu powieści odczuć złość na brak zakończenia. Z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnej części, czyli „Biletu do szczęścia”, która miała wyjaśnić skomplikowane losy ulubionej pary, rodziców Hugona czy babci Zofii. I po raz kolejny zastanawiałam się, czemu ta dwójka młodych ludzi zachowuje się jak obrażone dzieci. Na szczęście z czasem wszystko zaczęło się wyjaśniać, sprawiając ogrom emocji, które ciągle szargały moje biedne nerwy. Zapominając o Bożym świecie, brnęłam strona po stronie, wpadając w wir szokujących lub zaskakujących sytuacji z życia Hugona i Łucji.
Młoda Maśnik jest już w poważnym związku, ma przed sobą ciekawą przyszłość, jest też pewna siebie, a mimo wszystko czasami zachowuje się jak uparta nastolatka, która boi się porozmawiać ze swoim partnerem. Ciężko mi powiedzieć, co sama bym zrobiła czy powiedziała będąc na jej miejscu, ale robiłabym wszystko, by było lepiej. Dopiero dramatyczny obrót akcji zmienia postępowanie dziewczyny. Jednak mimo jej wad i słabości lubię Łucję, kibicuję jej przez całą powieść, mając nadzieję, że się opamięta.
Z kolei przystojniak Hugo, który też nie należy osób zbyt kompromisowych, staje się postacią, którą uwielbiamy z każdą chwilą coraz mocniej. Początkowo był strasznym gburem i snobem, jednak w tym tomie wydaje się być kompletnie inną osobą, dużo lepszą. Pomocny, miły, oddany i uczuciowy facet, kompletnie zakochany w swojej kobiecie. Oczywiście i on posiada swoje wady, ale jak to się mówi, nie ma ludzi idealnych. Każda kobieta marzy o swoim Hugonie.
„Bilet do szczęścia” jest świetną i lekką powieścią na chłodne wieczory. Odnoszę wrażenie, że autorka z każdym rozdziałem podnosi sobie poprzeczkę i z łatwością ją „przeskakuje”, stopniowo pnąc się na szczyt. Druga połowa książki była napisana na bardzo dobrym poziomie, który spokojnie mogę porównywać z poziomem bardziej doświadczonych koleżanek po fachu. To wszystko sprawia, że tą powieść czyta się niesamowicie szybko i bardzo przyjemnie.
Jestem ogromnie szczęśliwa z faktu, że ukaże się jeszcze jedna część o losach Hugona, Łucji, Zofii, Hani, Marka czy innych bohaterów, których poznaliśmy podczas tej „podróży”. Oby jak najszybciej, bo czekanie to nie jest moja mocna strona.
Moja ocena: 7/10
Data premiery: 05.07.2017
Tytuł: Bilet do szczęścia
Autor: Beata Majewska
Gatunek: Romans, New Adult
Wydawnictwo: Książnica
Ilość stron: 303
Ta przygoda czytelnicza jeszcze przede mną, ale z sympatią po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Zachęcam :)
UsuńNie czytałam jeszcze wcześniejszej powieści tej autorki, ale widzę, że warto to zmienić.
OdpowiedzUsuńNie zraź się początkiem pierwszego tomu, bo bywa irytująca. Ale potem będzie lepiej :)
UsuńNie czytałam jeszcze książek tej autorki, ale mam w planach :)
OdpowiedzUsuńTrzeba to nadrobić ;p
UsuńMam już Bilet, ale chwilowo odłożyłam na półkę i czeka w kolejce. Próbuję się nie nastawiać w żaden sposób na ten tytuł, bo czasem jest tak, że im bardziej chcę jakiejś książki, tym większe rozczarowanie. Podoba mi się, że szata graficzna obu części jest zachowana w podobnym stylu i na razie na tyle :)
OdpowiedzUsuńZ tym czekaniem rozumiem Cię doskonale. Pewnie dlatego wciąż nie przeczytałam Habbatum, bo widziałam w jakiejś recenzji, że kończy się we wkurzająco ciekawym momencie, więc chyba wolę czytać, gdy Batawe będzie już również dostępne.
Hehe, kompletnie nie wiem o jakiej serii mówisz, ale zgadzam się, że czekanie na kolejny tom jest zbyt stresujący i lepiej czytać wszystko na raz ;p
Usuń