niedziela, 27 marca 2016

"BRANSOLETA" ROBERTA GATELY




Nie tak całkiem dawno temu miałam ogromną przyjemność przeczytać moją pierwsza książkę Roberty Gately „Szminka w Afganistanie”, która dosłownie powaliła mnie na kolana. Od razu wiedziałam, że muszę sięgnąć po kolejną książkę tej autorki. Była nią „Bransoleta”. Sądząc po opisie, wyobrażałam sobie bardzo zbliżoną historię młodej kobiety, która wyjeżdża do kraju targanego wojną i poświęca się dla dobra ogółu. Myślałam, że opowieść o dzielnej pielęgniarce znowu mnie zaskoczy i wywrze jakieś emocje. Jednak bardzo się myliłam. 

Wszystko zaczyna się w Genewie, kiedy to Abby, młodziutka pracownica ONZ, podczas podróży do Pakistanu, zostaje naocznym świadkiem śmierci nieznajomej, która spada z balkonu. W pamięci zostaje jej jednak wygląd tajemniczej bransolety, znajdującej się na ręku martwej kobiety oraz mężczyzny, który mógł przyczynić się do tej katastrofy . Abby musi uciekać, gdyż obawia się o swoje bezpieczeństwo. Szybko powiadamia policję, ale nikt jej nie wierzy, gdyż ciało znika. Zaskoczona i nierozumiejąca sytuacji Abby wyrusza w swoją drogę do Peszwaru, gdzie ma odbyć kilkumiesięczną misję dla ONZ. Po dotarciu do miejsce trafia pod skrzydła lokalnej przedstawicielki ONZ - Najeeli Siddiqui, która jak się okazuje ,jest córką zamożnych i bardzo wpływowych Afgańczyków. Szybko rozpoczyna pracę w biurze, ale i sporadycznie pomaga też w punkcie szczepień w obozie dla uchodźców. Pewnego dnia poznaje dziennikarza Nicka pracującego nad trudnym tematem jakim jest handel ludźmi. W taki sposób Abby, nieświadoma zła dziejącego się w jej okolicy, wciągnięta zostaje w świat niewolnic seksualnych, sprzedawanych przez rodzinę oszukaną przez okrutnych i fałszywych oprawców. 

Fabuła książki może nie intryguje w natychmiastowy sposób, jednak pociąga na tyle, by mimo wszystko ją przeczytać. Po poprzedniej powieści Roberty wiedziałam, że poruszane historie są trudne i szokujące, ale potrafią być też pełne nadziei. Tym razem było całkiem inaczej.

Abby jak tylko stawia stopę w budynku ONZ wydaje się być naiwną i nic nie wiedzącą o prawdziwym życiu kobietą, która w niewiadomy dla mnie jaki sposób, jest pielęgniarką, a tym bardziej otrzymuje angaż w grupie humanitarnej. 

„Pakistan nie istniał w zasobie jej słów, nie mówiąc już o planach. Do czasu śmierci Bin Ladena nie słyszała nawet o tym miejscu.”

Jak sama opisuje, nie była świadoma istnienia a tym bardziej położenia Pakistanu, a przecież pochodziła z Ameryki. Już sam ten fakt był szokujący. Podobnie sprawa wygląda z bezpieczeństwem. Kobieta wyjeżdża do kraju islamskiego, w którym toczą się walki zbrojne, i jest ogromnie zaskoczona rozwojem wydarzeń na miejscu. Czytając o jej losach, kiedy to całymi dniami spędza przy biurku wypisując bezsensowne raporty i w tym czasie ma styczność z zaledwie trzema osobami, miałam wrażenie naiwności i niedorzeczności. 

„ Mimo ostrzeżeń i demonstracji w centrum miasta nie sądziła, że znajdzie się w samym środku ulicznych zamieszek.”

Drugą, moim zdaniem, bardziej irytującą postacią jest piękna Najeela, którą obchodzi tylko los swój, jej wuja i ukochanego. Limuzyna z kierowcą, zakupy, lunche w najdroższej dzielnicy i prezenty w postaci biżuterii to cały świat dziewczyny. Nie ma pojęcia, a może nie chce zdawać sobie sprawy, co dzieje się w mieście, w którym mieszka. Nie przejmuje się biedą i dramatycznymi wydarzeniami, z jakimi stykają się kobiety spotykane w obozie. Niewyobrażalna sprzeczność i irracjonalność sytuacji jest wręcz komiczna. Bogata próżna dziewczyna pracuje dla ONZ i przelotnie przebywa w obozie dla uchodźców. Sami oceńcie groteskowość tego wątku.

„-Handel ludźmi to spory biznes. To cholerna bonanza, trzeci największy nielegalny interes ma świecie, zaraz po broni i narkotykach. Dostawy narkotyków czy broni mogą się nagle skończyć, a dziewczynki czy kobiety, które można wykorzystać, zawsze się znajdą.”

Jakby nie patrzeć, książka porusza ważne tematy, a w tym przypadku jest to nielegalny handel kobietami, które dostarczane są do burdeli czy prywatnych maniaków erotycznych zachcianek, gdzie są wykorzystywane seksualnie, a nawet bite i kaleczone. Najczęściej oprawcy oszukują nieświadomych rodziców pokrzywdzonej, zapewniając świetlaną przyszłość ich dziecka. Pod tym pretekstem otrzymują zgodę na wywiezienie kobiet za granicę. Niewiarygodne jest, jak bardzo nie douczeni są ludzie małych wiosek tego kraju. 

Dopiero pojawienie się Nicka w placówce ONZ i ich wspólne działanie, uświadamia Abby jak wyglądają realia. 

„ Historie tych dziewcząt, choć opowiadały o tak wielkiej niedoli i nieszczęściach, były heroiczne. Tak straszne rzeczy po prostu nie mieściły jej się w głowie. Ogarnęło ją poczucie bezsilności.”

To właśnie te prawdziwe opowieści ocalałych kobiet i bohaterski cel dziennikarza sprawiły, że dobrnęłam do końca książki. Pomimo, że powieść czytało się wyjątkowo szybko, to momentami opisy tych dwóch „ślepych” działaczek ONZ były tak irytujące, że zniechęcały do dalszego odgadywania lektury. Chyba lepiej było poprzestać po pierwszym przeczytanym tomie autorki.

Moja ocena: 3+/6

Tytuł: Bransoleta
Autor: Roberta Gately
Gatunek: Powieść obyczajowa współczesna, O Islamie
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 352
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli lubisz mojego bloga, to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :)