„Pamiętaj o tym, co najważniejsze.
Zacznij od nowa.
Twoja przyszłość jest biała jak śnieg.”
Przyszłość może być zaskakująca, nieprzewidywalna i cudowna, ale co zrobić kiedy to przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Mroczne wspomnienia, które blokują całe piękno nowych wyzwań kreujących Twoje spełnienie w życiu. Czy mamy w sobie tyle siły, by wymazać dramatyczne doświadczenia i napisać sobie nowy, lepszy scenariusz?
Długo czekałam na książkę z powodu której z ogromną przyjemnością zarwałabym nockę, a nawet dwie, nie zważając na konsekwencje tego czynu. „Przyszłość ma twoje imię” jest właśnie taką pozycją od której wręcz nie sposób się oderwać, nawet na kilka minut by zaspokoić głód czy położyć się do łóżka. Elżbieta Rodzeń po raz trzeci rozkochała mnie w wykreowanej przez siebie fabule, tak realistycznej i tak magicznej, jak tylko się da. Niewsypanie schodzi na drugi plan, kiedy myślami błądzimy hen daleko w fikcyjnej krainie stworzonej przez pisarkę.
„Nie ma dnia, w którym nie czułabym śladów jego rąk na sobie, jego oddechu na mojej szyi i tego, jak przyciskał mi lufę pistoletu do boku.”
Blanca przeżywa cały czas ten jeden moment. Wspomnienie napadu, które odciska na niej piętno tak mocne, że nie potrafi go wymazać ze swojej pamięci, a tym bardziej zacząć żyć tak, jak powinna młoda kobieta w jej wieku. Żadne wizyty u psychoterapeutki, kontakt z rodziną, a nawet leki nie pomagają się jej z tym uporać. Dziewczyna zamyka się na cały świat. Przemalowuje swój pokój i meble w rodzinnym domu na biało, by móc pozostać tylko ze swoimi myślami, mając nadzieję, że zdoła je chociaż wyciszyć. Jednak i to nie pomaga. W końcu postanawia coś zmienić.
„Byłam tu już. Znam to miejsce. Czuję się tu bezpiecznie.
Powtarzam to sobie bezustannie, kiedy wchodzę do bloku, w którym od dzisiaj będę mieszkać.”
Nadal niepewna siebie i kompletnie przerażona Blanca postanawia mimo wszystko rozpocząć studia, wyprowadzić się od rodziców i zacząć utrzymywać się na własną rękę. Ale co zrobi, jak ktoś ją dotknie w nieodpowiedni sposób? Czy można pracować w kawiarni i nie spowodować kontaktu z ludźmi zachodzącymi ją od tyłu? Co się stanie jak spanikuje? Te wszystkie pytanie kotłują się w głowie Blanki jak tornado. Czy da sobie radę sama?
Nie tylko Blanka bije się ze swoimi myślami. Mateusz także ma sporo „rys” z przeszłości, które utrudniają mu bezpieczną przyszłość. Chłopak jest nieziemsko przystojny, a każda dziewczyna lgnie do niego jak mucha, a mimo to los nie jest dla niego łaskawy. Traumatyczne dzieciństwo, młodszy brat wychowujący się w rodzinie zastępczej i marzenie o tańcu, które jest zagrożone z powodu trudnej sytuacji finansowej nie ułatwia mu startu w dorosłość.
Czy dwie pokaleczone dusze z mrocznymi sekretami mogą zbudować relacje pełne miłości i zaufania?
Już po pierwszych stronach powieści Elżbiety Rodzeń totalnie przepadłam. Dobrze znając poprzednie pozycje autorki spodziewałam się bardzo dobrej historii, która zniewoli mnie i nie pozwoli o sobie zapomnieć, jednak nie oczekiwałam jednocześnie tak pięknej, smutnej, zabawnej i rozbudowanej fabuły, jaką otrzymałam. Autorka wspięła się dosłownie na szczyt pisarski czyniąc historię o dwójce młodych ludzi wręcz nieziemską, o której będę pamiętać jeszcze bardzo długo. Powieść nie jest nawet odrobinę przesłodzona, czy wyolbrzymiona. Wszystkie wydarzenia są przedstawione tak obrazowo, że dosłownie wczuwałam się w rolę bohaterów, przez chwilę zapominając w jakim świcie żyję. Razem z Blanką i Mateuszem przeżywałam każdą chwilę, płakałam podczas dramatycznych przeżyć czy śmiałam się z zabawnych historii. Byli dla mnie tak prawdziwi, że nie sposób było oderwać się od czytania.
Niektórzy uważali, że powieść jest za długa, jednak ja się z tym nie mogę w żadnym stopniu zgodzić. Podczas tych 500 stronic przechodzimy przez wiele szczęśliwych i smutnych etapów życia tej pary. Byłam zachwycona, kiedy doszłam do miejsca, w którym autorka nie skupia się na samym związku, a przedstawia nam wytrwałą walkę w dążeniu do marzeń czy siłę wybaczania. Wszystko razem dało nam cudowną powieść obyczajową, którą powinien przeczytać każdy, kto kocha prawdziwe historie o kreowaniu swojej przyszłości.
Moja ocena: 9/10
Data premiery: 17 lipiec 2017r.
Tytuł: Przyszłość ma twoje imię
Autor: Elżbieta Rodzeń
Gatunek: New Adult, Powieść obyczajowa
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 541
Za egzemplarz książki do recenzji premierowej serdecznie dziękuję
oraz autorce Elżbiecie Rodzeń
Bardzo ciekawa recenzja. Zachęciłaś mnie. Czytałam gdzieś już o tej książce, a dodatkowo Twoja wysoka ocena jeszcze bardziej mnie zachęciła. Muszę po nią sięgnąć. Zaobserwowałam i zostaje tu na dłużej. Zapraszam również do siebie na www.book-and-lifestyle.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowo i bardzo się cieszę, że się podobało i że mogłam pomóc :D
UsuńJuż sam tytuł zapowiada wielki romans :) byle tylko nie było zbyt ckliwie ;)
OdpowiedzUsuńTo jest romans, ale nie jest ani zbyt ckliwy, ani mdły, więc śmiało można czytać ;p
UsuńJuż sama okładka wygląda bardzo zachęcająco, a do tego, Twoja recenzja mnie porwała. Musze sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak, nie zawiedziesz się :)
UsuńBardzo się cieszę, że powieść wywołała w Tobie tak pozytywne emocje, a swoją recenzją mnie zaciekawiłaś. Nie jestem jednak pewna, czy to tytuł dla mnie, a na mojej liście znajduje się tak wiele "pewników", że troche szkoda mi czasu na przekonanie się.
OdpowiedzUsuńW zależności jaki styl/gatunek powieści preferujesz. Jeśli obyczajówki i New Adult to nie są Twoi faworyci, to może faktycznie nie trafić do Ciebie ta historia...
Usuń