sobota, 12 sierpnia 2017

"DETEKTYW KRIS. WZLOT" PIOTR TRZEBUCHOWSKI [RECENZJA]



„-Co słychać?
-To co widać, Weńka, jestem na dnie. Miałem żonę i dziecko, i pracę też, i nagle przestałem mieć, tylko takie życie mi zostało…”

Jak to jest wszystko stracić? Wszystko co w życiu wydaje się najważniejsze… Rodzinę, dom, pracę… Czy po takim upadku można jeszcze powrócić na szczyt? No dobra, może tylko się podnieść, ale mimo wszystko, czy człowiek ma na tyle silną wolę, by wybić się od dna? Piotr Trzebuchowski uchyla rąbka tajemnicy bezdomnych ludzi.

„Detektyw Kris. Wzlot” to nie jest co prawda powieść oparta na faktach czy dokumentalna, ale ukazuje kilka szczegółów których można doświadczyć w sytuacjach, kiedy nie stać człowieka na jedzenie, czy lokal mieszkalny. W tej historii też nie do końca o to chodzi. W pierwszym tomie serii o Krisie, poznajemy czterdziestodwu letniego mężczyznę, który stracił wszystko, ale zachowując trzeźwy umysł nie zapomniał o tym, czego nauczył się w przeszłości. (Nie wnikam dlaczego mężczyzna nie znalazł sobie pracy na budowie, czy innej płatnej fuchy, która pozwoliłaby na podstawowe życie. Tym bardziej, że nie pił i nie miał problemów z logicznym myśleniem.) Walka wręcz, obsługa broni palnej czy operacyjne myślenie nie tylko pomogła mu w przetrwaniu, pozwoliła mu na rozpoczęcie nowego etapu swojej egzystencji. Lepszego życia. 

„Obok położył siatkę z zebranymi puszkami aluminiowymi, a usiadł, bo powybierał już wszystkie puszki i butelki z koszy na śmieci na tym parkingu, a na dworze padało.”

Krzysztof pewnego dnia otrzymuje dobrze płatne zlecenie od tajemniczego jegomościa, które nie tylko potwierdzi jego zdolności, ale i zapoczątkuje ciąg wydarzeń wpływających na jego przyszłe losy. Od samego początku w książce jest sporo szybkiej akcji, sytuacji z użyciem broni czy opisy spektakularnej walki wręcz w rozpędzonym pociągu niczym z filmów o agencie 007. Wydarzenia przewijają się w takim tempie, że chwilami mamy wrażenie iż coś nam umyka, detale czy opisy miejsc, które mogłaby by pomóc w zobrazowaniu sobie całokształtu. Zdecydowanie zbyt często odczuwałam niedosyt spowodowany brakiem emocji odczuwanych przez mężczyznę. Przeskakiwanie między scenami , miejscami i bohaterami czyli trochę w klimatach komiksowych, dodało smaczku, ale nie zawsze wiedziałam, jakie fakty będą miały dalej znaczenie. Nie mniej, sam pomysł na fabułę był bardzo ciekawy. Choć momentami wydawał się trochę zbyt banalny. 

Drażniły mnie jednakże częste, czułe wzmianki o ukochanej Dorotce, kobiecie która jednocześnie wydawała się wrażliwa i troskliwa, a za chwilę naiwna i lekko mdła. Robiła wszystko dokładnie tak, jak Krzysio mówił czy tylko sugerował. Trochę zbyt ckliwe moim zdaniem. Ale wracając do tematu. Całość przypadła mi do gustu, gdyż to historia z gatunku sensacyjnego, czyli dokładnie takie jak lubię, jednak styl pióra nie zawsze mi odpowiadał, a zakończenie, no cóż…. Niby pokręcone i zaskakujące, ale przedstawione zostało trochę za prosto. Rach, ciach i po sprawie. 

Właśnie zabieram się za drugi tom, chyba bardziej z czystej ciekawości, co dalej dzieje się z Krisem, jak wygląda jego życie oraz czy autor zmienił swój warsztat pisarski. Pierwsza część, czyli „Detektyw Kris. Wzlot” ma na pewno i bezapelacyjnie jeden ogromny plus, magnetyzującą okładkę, z bardzo przystojnym i tajemniczym mężczyzną, co zapewne skłoni wiele kobiet do sięgnięcia po tą pozycję. A że książka jest dość króciutka, więc poświęcenie jednego wieczoru na sprawdzenie, czy styl Trzebuchowskiego nam podpasuje, nie jest problemem.

Moja ocena: 4/6

Tytuł: Detektyw Kris. Wzlot
Autor: Piotr Trzebuchowski
Gatunek: Sensacyjna
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 141

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli lubisz mojego bloga, to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :)